Co się działo na starcie i pierwszym okrążeniu?

Start nie był wspaniały. Na twardych oponach przyczepność była dość słaba. Udało mi się jednak ustawić dobrze w pierwszym zakręcie, co nie jest nowością. W zasadzie jeszcze wczoraj, gdybyśmy się nie dotknęli z Tsunodą, to byłby manewr weekendu. To był manewr weekendu, choć nie widziałem, co się działo w dzisiejszym wyścigu. Definitywne jednak moje hamowanie do pierwszej szykany było dość odważne, ale ostatecznie zadziałało dobrze. Poza faktem, że na wyjściu dotknęliśmy się z Yukim. Dziś jednak było trudniej, bo miałem twarde opony, a wszyscy pozostali kierowcy wokół mnie – poza Bottasem – jechali na miększych. Nie było łatwo, ale… było OK.

Jak układał się dla pana ten wyścig?

Miałem frajdę, tak gdzieś w połowie. To był ciężki wyścig. Dużo się ślizgałem, szczególnie na twardych oponach. Sądzę, że jechaliśmy z mniejszym dociskiem w porównaniu z innymi. Byliśmy bardzo mocni na prostych, co pomagało nam w obronie, ale miałem wielkie problemy z jazdą bezpośrednio za innymi bolidami. Opony mocno się ślizgały, więc się przegrzewały… Cały pierwszy etap wyścigu na twardych gumach nie był łatwy. Tempo nie wyglądało tak dobrze, ale ostatecznie ta strategia zaczynała działać na naszą korzyść.

Dało się zrobić coś więcej?

George miał sporo problemów ze swoimi gumami, ale na tym etapie poproszono mnie, abym oszczędzał dużo paliwa. Nie wiem, czy był to problem czy może chodziło o to, że jadąc w tym tempie nie zostalibyśmy zdublowani (co oznaczało przejechanie pełnego dystansu – przyp. red.). Tak czy inaczej, musiałem oszczędzać dużo paliwa i straciłem kontakt. Nie zyskałbym zapewne żadnych pozycji, ale potem samochód bezpieczeństwa trochę przetasował stawkę. Podczas restartu byłem bardzo blisko Ocona, ale straciłem tak wiele przyczepności, tak wiele docisku… To skomplikowało mi trochę życie. Potem dobrze broniłem się przed Sebem, przez kilka okrążeń. Starałem się też trzymać Latifiego, co się udawało, ale gdy Seb mnie wyprzedził, nie byłem w stanie za nim jechać. Na koniec zamieniłem się miejscami z Antonio i tak dojechaliśmy do mety.

Jak dużą miał pan radość z tych dwóch ostatnich wyścigów w Formule 1? To się już mogło nigdy nie zdarzyć!

Oczywiście było to bardzo miłe przeżycie. Już wcześniej chciałem pojechać chociaż pierwszy trening na Monzy. Tylko dlatego, że zawsze towarzyszą mi tu wyjątkowe emocje. Niezależnie od tego, czy jest to ELMS czy nawet testy. Dziesięć lat temu byłem bardzo bliski ścigania się tu dla włoskiej marki, to było jedno z moich marzeń… Tym razem ścigałem się dla włoskiej marki, innej, ale był to przywilej. Z pewnością jako zespół nie osiągnęliśmy tego, na co liczyliśmy, ale daliśmy z siebie wszystko i mam nadzieję, że fanom podobał się ten wyścig. Chciałbym podziękować także polskim fanom, bo na trybunach było zaskakująco dużo polskich flag. Niemal więcej, niż włoskich!

Zakładamy, że Kimi Raikkonen wróci do startów w Rosji, więc to mógł być pana ostatni wyścig w F1. Czy ma pan to na względzie?

Mam na względzie to, że jutro muszę się spakować, bo we wtorek lecę na Spa, gdzie mam wyścig ELMS, gdzie walczymy o mistrzostwo. Zrobię więc odprawę z inżynierami, jutro odpocznę i skoncentruję się na ELMS, a co przyniesie przyszłość? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że Kimi dojdzie do siebie, a ja wrócę do zespołu w tej funkcji, jaką pełniłem od ponad półtora roku.

Czy czuł się pan lepiej, niż dwa lata temu w Abu Zabi, podczas ostatniego wyścigu z Williamsem?

Wtedy było więcej emocji, niż tu, ale… Ostatecznie moja historia pokazuje, że nigdy się nie mówi „nigdy”. Zbyt wiele osób uznało, że Abu Zabi będzie moim ostatnim wyścigiem, a historia i życie nauczyły mnie, że nigdy nie wiadomo. A to był kolejny tego przykład. Oczywiście pozytywny, choć też ciężki. Z pewnością w ten weekend momentami nie dopisywało mi szczęście. W piątkowych kwalifikacjach mieliśmy problem, który mi nie pomagał. Wczoraj miałem z kolei kolizję. Jestem przekonany, że gdybym był w stanie startować trochę bardziej z przodu, to tempo było dobre. Mogłem wstrzymywać rywali. Nie byłem w stanie utrzymywać się za innymi, aby ich wyprzedzić, bo z jakichś powodów mam problem z jazdą za nimi, ale tak już jest. Ostatecznie dawałem z siebie wszystko i cieszę się z tych dwóch weekendów. Teraz pora na ELMS.

Czy przez te dwa weekendy pokazał pan więcej, niż mógł przez cały sezon 2019?

W 2019 roku, jeśli mam być szczery, było znacznie lepiej, niż wydawało się na zewnątrz. Mówiłem to wiele razy. I uważam, że w 2019 miałem o wiele lepsze występy, niż przez te ostatnie dwa weekendy. Jedyny problem leżał w narzędziach, jakie mieliśmy i naszej bardzo ciężkiej sytuacji. To był rozczarowujący i ciężki rok, ale wiedziałem, że w tych okolicznościach nie było ze mną tak źle, jak się wielu zdawało. Ponieważ jeśli pomyślisz, że na pewnych torach dorównywałem tempem Georgeowi… OK, nie było w tym powtarzalności, ale nie raz musiał się mocno napocić, aby utrzymać się z przodu w kwalifikacjach, a w zeszłym roku w Mercedesie pokazał, co potrafi zrobić. Ostatecznie więc nie było tak źle. Było kompletnie inaczej. Mogłem się zaadaptować, mogłem się uczyć i dostosować pewne rzeczy w bolidzie. W tym roku mam problem w obecnym bolidzie Alfy Romeo. Zeszłoroczny w tej sytuacji pasowałby mi lepiej. Jestem przekonany, że w nim byłbym znacznie szybszy... - Robert Kubica w rozmowie z Cezarym Gutowskim po #ItalianGP na Autodromo Nazionale di Monza