piątek, 14 lutego 2020

Shakedown C39... Dzień filmowy zespołu Alfa Romeo Racing Orlen [aktualizacje, zdjęcia]

           Już za kilka chwil na włoskim torze Pista di Fiorano pod Maranello nastąpi shakedown C39 - tegorocznego auta zespołu Alfa Romeo Racing Orlen. Za kierownicą 'zakamuflowanego' C39, w ramach dnia filmowego, przejedzie dzisiaj Fin Kimi Raikkonen...     
            Będą to premierowe kilometry nowego auta na torze. Na Pista di Fiorano obecny będzie niemal cały zespół w tym również nasz Robert Kubica. Zapraszamy na relacje z Maranello...

Pista di Fiorano, Modenese, Italy
AKTUALIZACJE

18.02.2020 godz. 08:55

                  ...Robert jako pierwszy za kierownicą C39 na Circuit de Barcelona-Catalunya...

17.02.2020 godz. 21:39

17.02.2020 godz. 17:38

                  ...humory dopisują - Robert z Szefem... będzie ciekawy  wywiadzik w piątkowym (21.02) AUTOhebdo...

17.02.2020 godz. 12:27

17.02.2020 godz. 12:15

17.02.2020 godz. 11:29

17.02.2020 godz. 06:15

                ...o życiu, kolarstwie, Formula 1 oraz DTM-ie... interesująca rozmowa Kamila Wolnickiego z redakcji Przegląd Sportowy z Robertem Kubicą kierowcą zespoł Alfa Romeo Racing ORLEN...

Zastanawiałem się, jak zacząć i pomyślałem, że spytam fachowca: Michał Kwiatkowski czy Rafał Majka?
Nie wiem, czy się znam, jestem bardziej pasjonatem kolarstwa niż specjalistą. Swoją drogą, w Polsce pojawiło się bardzo dużo specjalistów od wyścigów, gdy zacząłem się ścigać w F1. A ja kibicuję każdemu polskiemu sportowcowi. Jeśli chodzi o kolarzy, to obaj zasługują na wielkie brawa i respekt. Mają u mnie wielki szacunek za to, co robią. Wiem, jak wygląda kolarstwo. Albo inaczej – domyślam się. Jestem aktywny w innym sporcie, ale myślę, że kolarstwo to jedna z najtrudniejszych albo i najtrudniejsza dyscyplina. Tam nie ma innego życia. I to coś pięknego.

Słyszałem, że pan też potrafi pojechać na zjeździe stówką.
Nie no...

No dobra, to co robi większe wrażenie – ponad 300 km/h w bolidzie czy 100 km/h na rowerze?
Dobre pytanie. Kiedyś siedziałem z kumplami i o tym rozmawialiśmy. Mówili, że bolid ma cztery koła, za to motocykle dopiero robią wrażenie, ale w końcu mówię: „Panowie, kuźwa... Popatrzcie na kolarzy!”. I nie chodzi mi wcale o samą prędkość. Trzeba wziąć pod uwagę, że kolarz jedzie w cienkim ubraniu, na cieniutkiej oponce i często nie zna zjazdu, po którym pędzi. My na torze znamy każdy zakręt na pamięć, a oni? Niektórzy kolarze włączą mapę na wyświetlaczu, ale to bez porównania. Sam kiedyś wpadłem na pewien pomysł. Mam kilku znajomych, byłych znakomitych kolarzy. Mówiłem im, że wymyśliłem system, który łączy nasze dyscypliny i bardzo pomógłby zawodnikom. Mój znajomy Michele Bartoli, kolarz przez wielkie „K” (były dwukrotny medalista mistrzostw świata oraz dwukrotny zdobywca Pucharu Świata – przyp. red.), jest trenerem i powiedział mi kiedyś, że ma jednego podopiecznego, który może dużo wygrać, ale zawsze gubi koło na zjeździe i dużo tam traci. To wtedy wpadłem na mój pomysł. Później temat umarł, ale jestem pewny, że dzięki pewnym kwestiom z motorsportu, można byłoby pomóc kolarzom na zjazdach.

Nie zdradzi pan szczegółów?
Nie, na razie nie. Chronię prawa autorskie! A wracając do kolarstwa – gdy oglądam etapy, zawsze największe wrażenie robi na mnie jazda zawodowców, kiedy pada deszcz. Nie ukrywam, kiedyś lubiłem szybko zjechać. Szczególnie w czasach, kiedy się nie ścigałem. To budziło we mnie adrenalinę, ale to, co robią profesjonaliści na zjazdach... Nie wszyscy oczywiście, nie każdy tak umie, ale są tacy, którzy potrafią niezwykłe rzeczy. Sam mam zboczenie dotyczące ustawień sprzętu. I OK, ramy ani geometrii nie zmienię, ale już koła albo opony? To bardzo pomaga na zjazdach. Zawodowcy nie mogą tego robić, bo mają swoich sponsorów. Kolarstwo się jednak zmienia, coraz więcej uwagi poświęca się takim rzeczom, jak technologia. Dawniej liczyły się watty i siła, a później co będzie, to będzie.

Żeby nie było tylko o kolarstwie, to popytam też o wyścigi. „Cały czas mam wakacje, nie mogłem sobie wyobrazić lepszej pracy”. Pamięta pan, kiedy pierwszy raz tak powiedział?
Dawno temu, choć później mówiłem to jeszcze kilka razy.

Pierwszy taki cytat znalazłem z 2006 roku. To jak pan ocenia te wakacje z ostatniego roku? Udane?
Nie... Myślę, że lata, które spędziłem za kierownicą, a później te kolejne, były wymagające. A często gdy używam tego słowa, nie chodzi mi o ściganie, ale to, co dzieje się poza torem. Teraz przede mną rok, który będzie wielkim wyzwaniem. I nie myślę tylko o łączeniu pracy w dwóch zespołach i dwóch kategoriach, ale o stronę mentalną. To nie jest łatwe. Nadal jednak myślę, że pójście do pracy, która jest pasją, daje komfort. Człowiek nie czuje, że to obowiązek. Faktycznie, czasem bywa trudno, ale pasja i świadomość tego, że robię coś, po co żyję, daje bardzo dużo.

No tak, ale ten ostatni rok to takie wakacje z touroperatorem...
Który się nie wywiązał z zadania.

Dokładnie. Powiedzmy, że wykupił pan wczasy w nie najlepszym, ale jednak hotelu, ale później okazało się, że to szałas.
Trochę tak to mogło wyglądać. Szczerze powiem jednak, że często kiedy wsiadałem do bolidu, to pojawiały się chwile, w których czułem satysfakcję. Zmieniła się jedna rzecz: doceniam to, co jest mi dane. Mam świadomość, że na to miejsce jest tysiące chętnych i każdy z nich dałby wszystko, żeby tam być. I to mimo trudnych okresów. Nie ukrywam, że sama świadomość jechania na wyścig z pewnością, że nie będzie się w stanie ścigać, to nie jest szczyt marzeń sportowca. Szczególnie z moimi ambicjami. Wracałem do sportu po trudnym okresie. Po czasie, w którym wielu nie wierzyło, że mogę to zrobić.

Przy różnych okazjach słucham i czytam wywiady z panem. Zauważyłem, że lubi pan cięte riposty albo mocny żart. Pytanie, jak to działa w drugą stronę. Sebastian Vettel w trakcie jednego z wyścigów żartował przez radio do swojego inżyniera, że bolidy Williamsa są fajne, ale nie wie, czemu parkują na zakrętach. Chodziło oczywiście o to, że byliście wolni.
No co... śmiałem się, że byliśmy mobilną szykaną.

W pierwszej części przygody z Formułą 1 nie mógł się pan z takimi sytuacjami spotkać, bo jeździł zazwyczaj z przodu. Domyślam się, że w trakcie przerwy musiał pan nabrać pokory do życia, ale to jednak sport, a pan zawsze mówił, że chce być gdzie indziej niż ostatnio.
Cóż, trzeba było wziąć sytuację na klatę. Fakt był taki, że w pierwszym wyścigu po powrocie, czyli w Australii, zdublowali mnie więcej razy niż wcześniej przez całą karierę. Zresztą nawet nie pamiętam, żeby mi się to wcześniej w ogóle zdarzyło. Może w tych pierwszych sezonach? Najgorsze było to, że wiem, co to znaczy, kiedy dojeżdżasz do dublowanego kierowcy, kiedy sam walczysz o pierwsze pozycje. Można stracić lub zyskać bardzo dużo czasu. Na początku starasz się ustąpić miejsca jak najbardziej efektywnie dla wszystkich. Później dochodzisz do wniosku, że różnica w stracie na poziomie sekundy lub półtorej tak naprawdę niczego nie zmienia. Tak samo było ze startami. Ruszasz, starasz się i podejmujesz jakieś tam ryzyko. Najgorsze, że nawet jeśli wyprzedzisz ze dwóch kierowców na pierwszym okrążeniu, to i tak zostaje kwestia odpowiedzi na pytanie, czy z kolei oni cię wyprzedzą za kilka zakrętów czy jednak kilka okrążeń. Życie... Życie bywa okrutne. Wracając do głównego wątku, to myślę jednak, że i tak to wszystko było warte podjęcia próby. Tamten rok nie był łatwy, ale dał mi bardzo dużo.

Wrócił pan do Formuły 1 po wypadku i trudnych latach jako człowiek bardziej pokorny? Pytam, bo mam wrażenie, że – przynajmniej w przekazie medialnym – więcej w panu empatii.
Tak, ale to się wiąże z tym, że wydarzenia z 2011 roku odcisnęły się na mnie i moim charakterze. Czas, który przeszedłem, sprawił, że to, co widać w wywiadach, pokazuje, jaki jestem na co dzień. Wszyscy pamiętają, że jestem kierowcą, ale bardzo często zapominają, że jestem przede wszystkim człowiekiem.

Może pan też kiedyś o tym zapominał?
Nie, pamiętałem o tym i to był plus. Mój charakter się zmienił, ja się zmieniłem. Dawniej byłem maszyną zaprogramowaną do wypełniania zadań i wygrywania. Dzisiaj tego mi trochę brakuje. Są w tym plusy, ale w niektórych sytuacjach wolałbym być maszyną. Szczerze? Nie powiem, że cieszę się z tego trudnego czasu, bo była z tym związana masa trudności, ale pewne rzeczy zmieniły się na inne. Nie wiem czy lepsze, ale inne. Takie, które bardziej doceniam.

To ostatnie pytanie, bo widzę, że kończy się nam czas. Wierzy pan jeszcze, że wystartuje w Grand Prix F1? Wiem, że ma pan przed sobą serię DTM i rolę kierowcy testowego w Alfie Romeo Orlen, ale wiadomo, gdzie jest szczyt.
Formuła 1, to... Formuła 1. Odpowiem realistycznie i sprytnie: pięć–sześć lat temu nikt nie wierzył, że wystartuję w wyścigu, ale ja nie zamknąłem sobie tych drzwi i wróciłem.

Czyli pan wierzy.
Nie mogę tak powiedzieć. Mam oczywiście świadomość, że to możliwe. Wiem też jednak co innego. Bardzo możliwy jest również scenariusz, że wyścig w Abu Zabi, kończący sezon 2019, był moim ostatnim w Formule 1.

16.02.2020 godz. 19:53

16.02.2020 godz. 11:00

                ...zapraszamy do wysłuchania wywiadu Prezesa Zarządu PKN Orlen Daniela Obajtka i Roberta Kubicy dla redakcji portalu wGospodarce.pl...
16.02.2020 godz. 10:00

Na świecie to bardzo znana seria, stoi na bardzo wysokim poziomie. Będę miał możliwość ścigania się z bardzo utalentowanymi kierowcami. A co do popularności w Polsce, to powiem tak: Formuła 1 przed 2006 rokiem też zbyt popularna nie była, a po miesiącu mieliśmy mnóstwo specjalistów. Fani znają DTM i mam nadzieję, że kibice z Polski, a wyścigi będą na torach przy granicy z naszym krajem, przyjadą. Seria DTM jest też bardziej otwarta i dostępna niż F1.
Idąc do DTM, wchodzisz na teren specjalistów. Nawet czołowi kierowcy F1 nie mieli łatwo w tej serii. Potrzeba czasu. Mam nadzieję, że będę sobie radził dobrze. Doping polskich kibiców jest niezwykle ważny, dlatego wszystkich zapraszam na wyścigi DTM, gdzie będą mogli podziwiać, mam nadzieję biało-czerwone BMW walczące o czołowe lokaty – mówił Robert Kubica. Jak dodał, jego auto BMW M4, ma jedną ciekawą cechę. - Ma kokpit z włókna szklanego, tam nie ma blachy. Wygląda zatem bardziej futurystycznie niż BMW M4, jakie można spotkać na drogach.
Ten rok zapowiada się bardzo pracowicie. Za jednym zamachem przejadę dwa sezony w dwóch różnych kategoriach. W DTM mam do przejechania dziesięć weekendów, w każdym po dwa wyścigi. A i jako kierowca testowy w F1 mam bardzo dużo pracy - również poza torem. Mam nadzieję, że uda się to zgrabnie połączyć.
Robert Kubica dla Radio TOK FM, 16.02.2020

Całego podcastu z udziałem Roberta Kubicy w Radio TOK FM wysłuchać możecie tutaj: Przed 2006 rokiem Formuła 1 też zbyt popularna nie była

16.02.2020 godz. 09:40

              ...tymczasem Robert ponownie na torze kartingowym... tutaj z Tymkiem Kuchrczykiem oficjalnym kierowcą KUBICA Kart (marka stworzona przez RK wspólnie z firmą Birel ART)...
15.02.2020 godz. 18:30

W przypadku Roberta nie ma półśrodków. Tak postrzegam jego osobowość. Jeśli coś robi, to na 100%. Grałem [w tenisa - przyp.] w parze z naszym lekarzem przeciwko niemu i jego managerowi. Technicznie nie był na takim poziomie, by można mówić o nim jak o gwieździe tenisa, ale jeżeli chodzi o walkę, to zrobi wszystko aby zwyciężyć. Biorąc pod uwagę wolę walki, jest to absolutny top. 
Miał bardzo dobry okres z BMW w Formula 1. Pokazał jak świetnym jest kierowcą. Niestety z powodu swojego wypadku nie był w stanie zrobić wszystkiego tak jak chciał. Nadal jednak uważam go za jednego z najlepszych kierowców pod wieloma względami.
BMW Group Motorsport Director Jens Marquardt dla portalu Motorsport-Total.com, 15.02.2020

15.02.2020 godz. 13:00

Nikomu nie trzeba przedstawiać BMW, Roberta Kubicy ani DTM! Ten projekt jest dla nas ważny i w ciągu zimy włożyliśmy w niego wiele energii. Podejmujemy się tego z wielką dumą. 

Mamy ambicje, żeby uhonorować historycznego producenta BMW, który wygrał sporo tytułów w najbardziej wymagającej serii dla samochodów osobowych.
Team Manager and Managing Director at ART Grand Prix Sébastien Philippe

To naprawdę wspaniała wiadomość dla DTM. Jesteśmy zachwyceni mogąc powitać ART Grand Prix w DTM jako prywatny, kliencki zespół. Naszym celem zawsze było poszerzenie stawki w DTM, uatrakcyjnienie jej poprzez prywatne BMW M4 DTM. Mieliśmy parę opcji i w ostatnich miesiącach prowadziliśmy wiele rozmów z potencjalnymi teamami. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty wybraliśmy pakiet, zapewniony przez ART Grand Prix. 

Robert pokazał w czasie testów, że jest bardzo dobry w samochodzie DTM. To naprawdę cenny nabytek dla serii. Trzymamy kciuki za ART Grand Prix i Roberta. Liczymy, że będzie to dla nich pomyślny sezon DTM.
BMW Group Motorsport Director Jens Marquardt
15.02.2020 godz. 07:00

                   ...'Valentine impression' z Pista di Fiorano...
14.02.2020 godz. 19:50
 14.02.2020 godz. 16:41

14.02.2020 godz. 15:40

                   ...wszyscy kierowcy w pracy...
14.02.2020 godz. 15:33

14.02.2020 godz. 14:59

14.02.2020 godz. 12:17

                  ...wszyscy już zauważyli pierwsze promo od DTM😉...

14.02.2020 godz. 12:00

14.02.2020 godz. 11:58

14.02.2020 godz. 11:27

14.02.2020 godz. 11:08

14.02.2020 godz. 11:03

                  ...i mamy pierwsze promocje...

14.02.2020 godz. 10:52

14.02.2020 godz. 10:50
14.02.2020 godz. 10:49

14.02.2020 godz. 10:35
14.02.2020 godz. 10:12

                  ...do grona sponsorów zespołu dołącza HUSKi Chocolate...będzie smacznie...

14.02.2020 godz. 10:00

                  ...tymczassem Robert wita się na dobre z DTM...

14.02.2020 godz. 09:55

14.02.2020 godz. 09:17

                  ...Robert również już na miejscu...

14.02.2020 godz. 09:13

ZDJĘCIA