poniedziałek, 9 listopada 2020

Co dalej... [aktualizacje, zdjęcia]

          '...Pewne rzeczy trzeba było zrobić lepiej od samego początku i sądzę, że wtedy do pewnego poziomu doszlibyśmy dużo szybciej, ale tak się nie stało. Lepiej by było, gdyby ten sezon zaczynał się teraz...' 
          Świetna rozmowa Cezarego Gutowskiego z redakcji Przegląd Sportowy z Robertem Kubicą o zakończonym sezonie Deutsche Tourenwagen Masters oraz o przyszłości naszego kierowcy...
 
CG: Jak podsumuje Pan ostatnią tegoroczną rundę DTM?

RK: Niedzielny wyścig nie ułożył się tak, jak byśmy chcieli. Po małych przygodach na początku uszkodzenia były nieduże, ale dotyczyły ważnych komponentów, co później odbiły się na tempie. Nie był to więc dzień, który będę długo pamiętał, ale już samo zakończenie przygody z DTM i z tymi samochodami – tak. Bo gdy mówię o DTM, to łączę tę nazwę z autami, którymi miałem okazję ścigać się w tym roku i które były wizytówką tej serii. DTM zmienia jednak szatę, przechodząc na maszyny GT3. DNA serii się zmieni. Szkoda, że te auta pójdą w zapomnienie.

Sezon się skończył, to proszę o krótkie podsumowanie!

To był mój pierwszy sezon w DTM, oczywiście trochę krótszy, niż planowano z powodu koronawirusa. Mimo to z radością zaczęliśmy ten sezon w lipcu, do tego po czerwcowych testach. Z naszej strony był to trudny rok. Dużo rzeczy nie poszło tak, jak byśmy chcieli, czy zgodnie z oczekiwaniami, ale były też jakieś pozytywy. Pod koniec wyraźnie się poprawiliśmy, niestety nastąpiło to dość późno. Pewne rzeczy trzeba było zrobić lepiej od samego początku i sądzę, że wtedy do pewnego poziomu doszlibyśmy dużo szybciej, ale tak się nie stało. Lepiej by było, gdyby ten sezon zaczynał się teraz! Wiedzieliśmy, że dołączamy do bardzo wymagającej kategorii i musieliśmy zapłacić wysoką cenę za brak doświadczenia – zarówno z mojej strony, jak i ze strony mojego teamu. Wiele się nauczyliśmy.

Jak się Pan czuje z tym, że to już koniec sezonu?

Gdy robisz się starszy, stajesz się bardziej emocjonalny. W przeszłości nie czułem nic wyjątkowego w ostatnim wyścigu. Teraz trochę boli, że nie będę mógł wykorzystać wiedzy, jaką wyciągnęliśmy ze startów tym samochodem, ale tak już jest. Z powodu pandemii wszyscy jesteśmy w trudnej sytuacji, a ostatecznie DTM musiało się zmienić i uważam, że organizatorzy idą we właściwym kierunku, wybierając samochody typu GT3. Taką mam przynajmniej nadzieję. To, jak rozwijała się sytuacja przez ostatni rok, nie dawało im tak naprawdę innego wyboru.

Czy zobaczymy Pana w DTM w przyszłym roku?

Przekonamy się. Nic nie jest pewne. Niewłaściwie byłoby powiedzieć teraz „nie” lub „tak”. Zobaczymy. Przede wszystkim muszę się spotkać z moimi partnerami i zobaczymy, w jakim kierunku chcieliby pójść i co ja chciałbym robić oraz czy będzie to w ogóle możliwe. Kolejne tygodnie będą ważne w kontekście decyzji i rozwiązań na przyszłość. 
Czy patrząc na to, jak się ułożył ten sezon w DTM, cieszy się pan, że wziął pan w nim udział – nawet z tymi trudnościami – czy wiedząc zawczasu, jak to wyjdzie, nie zrobiłby pan tego?

Zależy, o ile wcześniej bym się dowiedział. Po pierwsze cieszę się, że miałem szansę się ścigać w tej serii i tymi autami, ponieważ gdy tu przyjeżdżałem jako młody chłopak na Formułę 3, była to dla mnie jedna z najwyższych kategorii. To był przywilej, żeby móc pojeździć takim autem, pomimo tak dużych problemów i ogólnie trudnego sezonu. Myślę, że gdybym wiedział, że tak to wyjdzie, to poszedłbym inną drogą, ale nie mogę zdradzać pewnych rzeczy. To nie tak miało wyglądać, kiedy podejmowaliśmy decyzję. Może był to mój błąd… Chociaż nie. Po prostu pewne ustalenia w ostatniej chwili się zmieniły. Ściganie się w DTM jako debiutant w debiutującym zespole i gdy wszystko było robione na ostatnią chwilę, z ludźmi, którzy nie mają doświadczenia… W każdej dziedzinie sportu doświadczenie jest ważne, szczególnie na początku projektu. Na pewno wszystko by inaczej wyglądało, gdybyśmy sezon zaczynali teraz.

Jest taka piosenka „czy warto było szaleć tak, aż do bólu?”…

To teraz jak będę sobie jechał autem, to ją sobie puszczę!

Sezon DTM się kończy, ale Pana praca jeszcze nie. Kolejny cel to GP Turcji?

Zgadza się. Od czerwca ten rok wygląda tak samo. Zostały cztery wyścigi do końca sezonu F1 – Turcja, dwa w Bahrajnie i Abu Zabi – i tyle. A potem pojadę do ciepłych krajów na wakacje!

Tego Panu życzę, bo w obecnej sytuacji byłby to niezły wyczyn!

Żarty żartami, ale sezon dla mnie jeszcze się nie skończył.

Czy będzie Pan jeszcze jeździł w tym roku piątkowe treningi w Formule 1?

Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Tak naprawdę tego jeszcze nie wiem.


Od czego to zależy?

Dopóki ktoś mi nie powie, że będę jeździł, to nie ma pewności.

Całą rozmowę dziennikarza Przeglądu Sportowego oraz portalu Onet.pl Cezarego Gutowskiego z Robertem Kubicą przeczytacie tutaj: To nie tak miało wyglądać
 
AKTUALIZACJE

10.11.2020 godz. 11:18

 

09.11.2020 godz. 18:30

 
09.11.2020 godz. 18:17
 
GALERIA